Wojtek 17 lat.

Miałem 15 lat. Mieszkałem 350 km od Dębicy i robiłem co mi się podobało. Pewnego dnia w czasie lekcji p. pedagog powiedziała mi, że jadę do domu dziecka do Dębicy. Pojechałem tak, jak stałem. Po drodze wyobrażałem sobie, że dom dziecka to stary, odrapany blok, kraty w oknach, rygor jak  w wojsku, normalnie kompania karna. A tu takie zaskoczenie ! Ładny dom, zawsze fajna atmosfera, poznałem nowych kolegów.

Przyjazd tutaj oceniam na duży plus. Odpocząłem od problemów domowych, mimo moich  różnych „pomysłów”  idę do przodu. Tęsknię co prawda za przyjaciółmi i dziewczyną ale chciałbym skończyć szkołę i rodzinę.

 

Maciek 18 lat.

Moja sytuacja rodzinna była nieciekawa. Pewnego ranka, rok temu, dowiedziałem się, że jadę do domu dziecka do Dębicy. Musiałem szybko się pakować i heja – 360 km od domu. Myślałem – pewnie kraty w oknach i zabierają komórki. Ale nie. Tu jest normalnie. Zacząłem szkołę zawodową, mam praktykę w restauracji. W domu dziecka znalazłem kolegę, to jest prawdziwy kolega. Uważam, że dobrze się stało, że tu trafiłem. Jestem już dorosły, ale chce zostać w domu dziecka. Tu są dobrzy wychowawcy i dobrze się czuję. Inaczej mógłbym nie skończyć szkoły i wrócić do złego towarzystwa. A rodzinę w Płocku odwiedzam.

Kacper lat 17.

Jestem w Domu Dziecka „Hanka” prawie 5 lat. Trafiłem tutaj wraz z rodzeństwem z innego domu dziecka. Tam była straszna dyscyplina, starsi trzymali rygor. Tu jest fajnie. Zawsze się coś dzieje. Chodziłem do Szkoły Muzycznej i na zajęcia plastyczne. Jeździmy na wycieczki, z których jestem zadowolony. Teraz miałem Bierzmowanie, było przyjęcie, na które zaprosiłem rodzinę.  Od roku mam możliwość powrotu do domu rodzinnego, mama dostała zgodę z Sądu. Zdecydowałem jednak, że zostanę w placówce, bo ciężko by mi było rozstać się z tym domem i obawiam się, że jeszcze nie do końca mogę zaufać mamie. Tutaj zawsze wszyscy mnie wspierają i myślę, że mnie lubią.

 

Krystian lat 18.

Kiedy trafiłem do Domu Dziecka „Hanka” miałem za sobą pobyty w innym domu dziecka, w Pogotowiu Rodzinnym, rodzinie zastępczej. Było to dla mnie kolejne miejsce. Tutaj zakotwiczyłem – jestem już 9 lat. Znam ten dom jak własną kieszeń. To moje miejsce na Ziemi. Wiem o nim prawie wszystko. Chętnie pomagam w załatwianiu wszystkiego co tylko możliwe i przy remontach i przy organizacji uroczystości. Umiem zrobić kotlety i frytki, również dla innych. Mówią o mnie, że jestem bardzo zaradny. Znam też okoliczne sklepy i wszystkich sąsiadów. Im też pomagam. Oczywiście nie zapominam tez o szkole, będę miał fajny zawód – pracownik obsługi hotelowej.

Po usamodzielnieniu nie mogę wyjechać z Dębicy, co oni wszyscy by beze mnie zrobili ! I ja bez nich też !